Forum Gildii Roses of Avalon w grze MMo Black Crusade
Odkąd sięgnąć pamięcią te niezwykłe kwiaty występowały tylko tu w tym jednym miejscu... miejscu magicznym i szczególnym... miejscu gdzie czas ma swój własny bieg, a słońce przychodzi tu odpocząć.
Pirat Jolly nie pamięta już w jaki sposób znalazł się na tej wyspie, okoliczności nigdy nie zostały do końca wyjaśnione, a mgła zapomnienia coraz bardziej oplata swoimi mackami tę niezwykłą historię. Czasy krucjat... Święty Kielich... królewska flota... bezkres oceanu... i wiatr... wiatr który wzmagał się z każdą chwilą. Burza wciąż przybierała na sile, a jej ogrom wskazywał, że sama przyroda nie była w stanie stworzyć takiego potwora. Magia wisiała w powietrzu... Magia?! a może to Palec Boży. Piracki galeon nie był w stanie przeciwstawić się tej niszczycielskiej sile.
Z całej załogi ocalało zaledwie kilka osób, Sangreal przepadł, a po armadzie pościgowej króla Arkura i Lancklekota nie było ani śladu.
Kraina do której trafił pirat, zamieszkana przez pradawne istoty oraz ludzi, ludzi niby takich samych jak wszędzie, ale jednak innych - ufnych, życzliwych i radosnych.
Nikt z nich nigdy nie słyszał o miejscach z których przybył Jolly. Z czasem w tej mlekiem i miodem płynącej krainie nasz bohater wraz z ferajną znalazł swoje miejsce... poznał nowych przyjaciół... zaczął wieść normalne, szczęśliwe i dostatnie życie.
Stan ten nie trwał jednak długo, ciemne chmury dotarły również i tutaj, pradawne istoty zniknęły, a pojawiły się inne... zupełnie nowe, jak nie z tego świata, wyrwane żywcem z koszmarnego snu.
Mieszkańcy tej żyjącej w harmonii krainy mieli dopiero poznać co to znaczy ból... ból i cierpienie... i strach... prawdziwy strach, którego nie doświadczyli nigdy wcześniej. Słońce zaszło, pola przestały dawać plony, zwierzęta zdychały, nikt nie wiedział dlaczego, a był to dopiero początek, bo nowo powstałe zło dopiero budziło się z długiego letargu.
Jolly wraz z ferajną postanowił rozwiązać zagadkę i uratować to co zdążył już pokochać, a myśl o stracie tego wszystkiego doprowadzała go do obłędu.
Udali się w podróż, podróż pełną kilometrów i przygód, których nie sposób zliczyć czy spamiętać. Wiadomo jedynie, że dotarli do tajemniczej góry, na której wznosił się zamek Cavea, podobno siedziba jakiegoś tajnego bractwa "Black Hawk".
Nasz pirat wraz z braćmi broni, podstępem, pod osłoną nocy, wdarł się do środka, lecz ku ich zdziwieniu, w środku było zupełnie pusto... jedyne co przykuwało uwagę to dziwny blask unoszący się nad zamkowym placem.
...kwiaty te występowały tylko tu w tym jednym miejscu... miejscu magicznym i szczególnym... a tliły się pięknym, delikatnym niebieskawym światłem...
Jolly już wiedział, że dotarł tu nie bez powodu. Czuł, że jakaś nieznana mu siła go tu przywiodła, a coś tajemniczego łączy go z tym miejscem.
Zamek zmienił nazwę na Avalon, na maszcie zawisła flaga nowych właścicieli, a co było dalej... tego to już nie wiedzą nawet najstarsi górale...
Offline